Jesteś tutaj:
  1. Start
  2. Patron szkoły

Patron szkoły

Konstanty Mikołaj Radziwiłł urodził się 10 lipca 1902 r. w Sichowie k. Staszowa (dzisiejsze województwo świętokrzyskie). Dziadkowie Konstantego, Jadwiga z Krasińskich i Maciej Józef Radziwiłł, byli właścicielami dóbr ziemskich Zegrze i mieszkali w pałacu w Zegrzu. W związku z planami budowy rosyjskiej twierdzy sprzedali w 1890 r. część swoich posiadłości: wsie Zegrze i Zagroby (obecnie Zegrze Południowe), a następnie w 1898 r. wybudowali i przenieśli się do pałacu w Jadwisinie k. Serocka, który stał się siedzibą rodu do 1939 r.
Jadwiga i Maciej Radziwiłłowie mieli córkę i trzech synów, między innymi Macieja Mikołaja (1873-1920), który ożenił się z Różą z Potockich. Róża i Maciej Mikołaj Radziwiłłowie mieli czterech synów: Krzysztofa Mikołaja (1898), Artura Mikołaja (1901), Konstantego Mikołaja (1902) i Macieja Mikołaja (1905).
Konstantego Mikołaja Radziwiłła i jego braci, mimo że byli książętami, wychowywano w skromności, szacunku do ludzi i miłości do Ojczyzny. Największą uwagę przywiązywano do gruntownego wykształcenia. Konstantego i jego braci uczyła guwernantka Cietrzewińska oraz nauczyciele pochodzący z Francji i Niemiec. Po zakończeniu nauki w domu rodzice wysłali Konstantego do Gimnazjum Filologicznego Męskiego należącego do Koła Szkolnego im. Stanisława Kostki w Warszawie, które ukończył w 1920 r. Później wyjechał do Belgii, gdzie w 1924 r. ukończył Akademię Handlową w Antwerpii.
Maciej i Róża Radziwiłłowie pamiętali także o obowiązku wobec Ojczyzny i z tego powodu ich syn Konstanty trafił do Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu, którą ukończył w 1926 r. Po powrocie z wojska poślubił w 1927 r. hrabiankę Marię Żółtowską. Ślub odbył się w majątku panny młodej w Niechanowie k. Gniezna. Urodziło się im trzech synów: Krzysztof (1928), Jan (1930) i Albert (1931).
Maria i Konstanty Radziwiłłowie prowadzili spokojne, skromne i bogobojne życie. Stanowili wzór cnót dla każdego Polaka, patrioty i katolika. W takim duchu wychowali swoje dzieci. Szanowali też swoją służbę i chłopów, którzy mieszkali w ich dobrach. Często udzielali pomocy biednym i pogorzelcom. Potrzebującym zezwalali na wycinkę drzewa w ich lasach na budowę domów. W piątki księżna Maria wydawała zupę dla biedaków. W Jadwisinie rzadko wyprawiano bale, a sylwestra w ogóle nie obchodzono. Jak wspomina Albert Radziwiłł, desery jadano tylko w środy i niedziele.
Szczególną wagę rodzina Radziwiłłów przywiązywała do kultywowania wiary i poszanowania tradycji. W Wielki Piątek wszyscy szli pieszo do Grobu Pańskiego w kościele w Serocku lub w Woli Kiełpińskiej. Warto dodać, że interesowali się losami parafii i je wspierali.
Konstanty i Maria Radziwiłłowie byli częstymi gośćmi w pobliskim Centrum Wyszkolenia Łączności (CWŁ) w Zegrzu. Książę uczestniczył jako ważny gość w wojskowych uroczystościach, a z żoną bywał na balach w kasynie. Jak wspominają świadkowie, na powitanie pary książęcej wychodził zwykle komendant Centrum lub wysoki rangą oficer. Po wejściu Radziwiłłów do sali balowej obecni wstawali z miejsc, co świadczyło o wielkim szacunku.
Spokojne życie w Jadwisinie przerwał wybuch II wojny światowej. Konstanty jako ppor. rez. został zmobilizowany i skierowany do 13. Eskadry Obserwacyjnej, której dowódcą był kpt. obs. Lucjan Fijuth, a później, po zaginięciu wyżej wymienionego, por. pil. Edmund Piorunkiewicz. Eskadra była początkowo umocowana etatowo w 1. Pułku Lotniczym.
Po rozwiązaniu pułku po wybuchu wojny eskadrę przydzielono do Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew”, a następnie, po jej rozbiciu, do Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”.
Konstanty Radziwiłł latał jako obserwator lotniczy z por. Edmundem Piorunkiewiczem na samolocie RWD-8. Jak wspominała jego żona Maria Radziwiłłowa, Konstanty miał lęk wysokości, więc latanie było dla niego wielkim poświęceniem.
W pierwszych dniach września 1939 r. Maria Radziwiłłowa z dziećmi opuściła Jadwisin i przeniosła się do Warszawy, po czym, po upadku stolicy, powróciła do Jadwisina. Pałac był niestety zajęty przez Niemców i kolejne sześć miesięcy rodzina mieszkała w domku letniskowym pana Kiełbasińskiego znajdującym się na obrzeżach przypałacowego parku.
Gdy książę wrócił z wojny do domu, 6 października aresztowano go i osadzono w więzieniu w Pułtusku. 11 listopada na jeden dzień aresztowano także księżną. W Boże Narodzenie 1939 r. księżna odwiedziła męża w więzieniu. Zawiózł ją tam przyjaźnie nastawiony major Wermachtu von Massow. Maria mogła odwiedzać męża co 2 tygodnie. Woziła mu żywność i czystą bieliznę.
18 marca 1940 r. Konstantego wypuszczono. Ocalenie życia (mordowano wtedy ziemiaństwo powiatu pułtuskiego) i zwolnienie z więzienia stało się podobno za wstawiennictwem króla włoskiego Wiktora Emanuela III. Pośredniczyła w tym prawdopodobnie Luciana Frassati – Gawrońska, Włoszka, żona polskiego dyplomaty, kobieta o niezwykłych możliwościach i znajomościach, zasłużona w ratowaniu Polaków z więzień i obozów.
Zaraz po powrocie Konstantego z więzienia Niemcy polecili rodzinie opuścić Jadwisin i udać się za Narew, na teren Generalnej Guberni (Jadwisin znajdował się w Rzeszy). Pozwolono im zabrać trochę mebli i innych przedmiotów. Most w Zegrzu został 7 września 1939 r. zburzony, a niemiecki most pontonowy zwinięty z obawy przez zniszczeniem przez spływający lód. Pozostała więc przeprawa przez bród na rzece. Niestety, wozy kolejno grzęzły w mulistym dnie Narwi. Według relacji Marii Radziwiłłowej Niemcy wygonili mieszkańców pobliskiej Ryni i polecili im przenosić rzeczy Radziwiłłów, co wywołało ich wielkie zakłopotanie. Rodzina udała się do gajówki (leśniczówki) w okolicach Arciechowa (tamtejsze lasy należały do dóbr Radziwiłłów).
W kwietniu 1941 r. Konstanty Radziwiłł wstąpił do Związku Walki Zbrojnej (od 1942 r. Armia Krajowa). Pełnił funkcję kwatermistrza w 3. Batalionie I Rejonu „Marianowo-Brzozów” (Legionowo) VII Obwodu Armii Krajowej „Obroża” i przyjął pseudonim „Korab”. Od 1941 r. brał także udział w pracach konspiracyjnej organizacji ziemian „Uprawa” zaopatrującej AK. 4 maja 1944 r. ppor. Radziwiłł kierował akcją spalenia tartaku Graniewicza w Zegrzu Południowym. 19 czerwca 1944 r. mianowano go porucznikiem.
Latem 1944 r. do Warszawy zbliżali się Rosjanie. W polskim dowództwie dojrzewała myśl o powstaniu w Warszawie. W myśl planów powstania siły I Rejonu VII Obwodu „Obroża” AK miały ubezpieczać Warszawę od strony Modlina. Ich zadaniem miało być opanowanie Jabłonny, Legionowa i Zegrza oraz blokowanie dróg prowadzących w kierunku Warszawy i Modlina.
28 lipca 1944 r. dowódca Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej płk Antoni Chruściel ps. „Monter” wezwał na odprawę wszystkich komendantów obwodów, między innymi komendanta VII Obwodu „Obroża” mjr. Kazimierza Krzyżaka ps. „Bronisław” i zapowiedział akcję „Burza” w Warszawie. 31 lipca do VII Obwodu został przekazany rozkaz o wybuchu powstania następnego dnia. Rozkaz ten przekazano do dowódców rejonów, w tym do mjr. Romana Kłoczkowskiego ps. „Grosz”, dowódcy I Rejonu „Marianowo-Brzozów” (Legionowo). Wiadomość dotarła, ale dopiero wieczorem 1 sierpnia, także do dowódcy 3. Batalionu por. rez. Bronisława Tokaja ps. „Bogdan”.
Już wcześniej, po 15 lipca, 3. Batalion grupował się w rejonie Beniaminowa. 30 lipca część żołnierzy pod dowództwem ppor. Zygmunta Mireckiego ps. „Zim” oswobodziła obóz jeńców radzieckich znajdujący się obok koszar białobrzeskich. W tym samym dniu por. Radziwiłł rozbroił patrol konny Własowców pod Rajszewem.
1 sierpnia, wobec zagrożenia okrążeniem przez Niemców i brakiem obiecanej pomocy ze strony Rosjan, którzy byli już w pobliżu Radzymina, nastąpiło wycofanie z rejonu Beniaminowa. Część żołnierzy rozpuszczono do domów, część odeszła do Radzymina, a z pozostałych utworzono grupę dywersji bojowej pod dowództwem por. Konstantego Radziwiłła.
3 sierpnia grupa Radziwiłła liczyła kilkadziesiąt osób. Według relacji Piotra Sierawskiego w jej składzie znaleźli się między innymi (oprócz niego): Benedykt Barszczewski, Adam i Tadeusz Grocholscy, Eugeniusz Kibiś, Michał Klimowicz, Mieczysław Kozak, Jan Mazur, Andrzej Popp, Jan Rembelski, Bronisław Smolarczyk, Wacław Smoliński, Szczepan Szyperek i Czesław Wronek.
Zgodnie z relacją Piotra Sierawskiego, w pierwszych dniach sierpnia pododdział Radziwiłła zaatakował skład paliwa znajdujący się w Dąbkowiźnie. Atak nie powiódł się, gdyż na drodze pojawił się najpierw niemiecki motocykl, a potem ciężarówka. Pojazdy zostały zatrzymane i zniszczone, jednak strzały uprzedziły innych Niemców o planowanej akcji, w związku z tym żołnierze polscy wycofali się.
Zgodnie z relacjami Edwarda Gajdy i Henryka Saksa, w nocy z 15 na 16 sierpnia grupa „Koraba” ostrzelała miejsce stacjonowania żołnierzy niemieckich w folwarku na Starym Bródnie (na północ od dzisiejszej ulicy Kondratowicza, róg św. Wincentego). Po akcji żołnierze Radziwiłła wycofali się do lasu w Kątach Węgierskich.
Już 16 sierpnia w Poniatowie pojawili się Niemcy poszukujący żołnierzy 3. Batalionu. W domu dowódcy kompanii ppor. rez. Władysława Danielewicza ps. „Oko” znaleźli części do radia. Zatrzymani zostali Władysław Danielewicz, Adam Grocholski oraz dwaj pracownicy majątku. Wkrótce zatrzymano Tadeusza i Jeremiego Grocholskich. 17 sierpnia 1944 r. w domu w Arciechowie, gdzie mieszkała Maria Radziwiłłowa z dziećmi, przeprowadzono rewizję w poszukiwaniu Konstantego, jednak go nie znaleziono.
Nastroje w grupie Radziwiłła były złe, gdyż podejrzewano zdradę. Jeden z żołnierzy pododdziału, który pochodził z Czechosłowacji, wcześniej zdezerterował, zabierając ze sobą broń. Dzień przed ucieczką przystał do grupy, podając się za uciekiniera z robót (według innej relacji za dezertera z Wermachtu). Radziwiłł podejrzewał, że Czechosłowak był zdrajcą, być może nawet celowo wysłanym agentem. Zagrożenia spodziewano się też ze strony dwóch wcześniej ujętych Niemców, których nie zastrzelono, tylko wypuszczono (mogli pamiętać miejsce stacjonowania grupy).
Obawiano się aresztowań i rozbicia pododdziału. Wskutek zagrożenia Radziwiłł częściowo rozwiązał grupę. Według relacji Piotra Sierawskiego przed rozproszeniem grupy część broni załadowano do skrzyni i zakopano w lesie w okolicach przysiółka Nowopol k. dzisiejszego Michałowa-Reginowa.
19 sierpnia 1944 r. rozpoczęła się kolejna obława. Aresztowano Bronisława Smolarczyka, Mieczysława Kozaka, Andrzeja Poppa i Piotra Pietruchę, którego wkrótce zwolniono. Zgodnie z relacją Zuzanny Krzemińskiej, oficer niemiecki, który aresztował wyżej wymienionych, chwalił się, że posiada listę partyzantów, którą rzekomo otrzymał od Polaków.
Według relacji Bolesława Trzonkowskiego, 19 sierpnia (zgodnie z innymi relacjami było to 29 sierpnia) w okolicach Poniatowa (Michałowa-Reginowa), aresztowano także por. Radziwiłła. Stało się to w domu sierż. Michała Klimowicza ps. „Komar”. Według relacji Łucji Wołyńskiej z d. Jędraszko, dom Klimowiczów stał w bezpośrednim sąsiedztwie strzelnicy w okolicy dzisiejszego Michałowa-Reginowa (istniejącej tam od lat 30.; niestety miejsca gdzie stał dom nie udało się ustalić).
Zgodnie z relacją Zygmunta Mireckiego zagrożenie pojawiło się już o godzinie 2 nad ranem 19 sierpnia. Do domu Klimowicza zaczęli dobijać się Ukraińcy, nakazując otwarcie drzwi. Radziwiłł i Klimowicz odbezpieczyli pistolety, jednak wystraszeni żołnierze odeszli. „Korab” i „Komar” zbagatelizowali zagrożenie i pozostali w domu. Rano Niemcy włamali się do kwatery i obu wywlekli. Sierż. Klimowicza po krótkim przesłuchaniu rozstrzelano. Zaalarmowani żołnierze Radziwiłła, znajdujący się w niedalekiej odległości od domu Klimowicza, ostrzelali napastników i sprawnie się wycofali.
Nieco inaczej ujęcie „Koraba” przedstawiał Walenty Jędraszko, przedwojenny gospodarz strzelnicy na Nowopolu. Jego zdaniem 19 sierpnia 1944 r. przyjaciółka „Komara” przygotowywała w jego domu posiłek i położyła na stół zastawę. Obecny przy tym Jędraszko zwrócił uwagę, że w przypadku nadejścia Niemców ilość nakryć będzie im sugerować spodziewaną liczbę gości. Żołnierze schodzili się pojedynczo, zgodnie z kolejnością ustaloną przez „Koraba”. Gdy weszło sześciu, Niemcy wtargnęli do domu „Komara” i założyli „kocioł”. Radziwiłł i inni nie zdążyli jeszcze wejść, gdyż zostali ostrzeżeni. Wycofali się, poza „Korabem”, któremu honor dowódcy nie pozwolił zostawić podwładnych. Być może liczył, że w zamian za niego Niemcy wypuszczą jego towarzyszy. Tak się jednak nie stało. Relację Walentego Jędraszko potwierdza częściowo członek Szarych Szeregów Stanisław Sosiński, który twierdzi, że książę dobrze mówiący po niemiecku usiłował przekonać Niemców do wypuszczenia jego towarzyszy broni.
Według relacji kilku świadków księcia przewożono później skutego w otwartym samochodzie (według innych relacji – na wozie konnym) drogą w kierunku Zegrza, po czym skręcono do Nieporętu. Jego ciało nosiło ślady pobicia, miał poplamioną koszulę, a na szyi z przodu i z tyłu powieszono mu tabliczki z napisem „polski książę – polski bandyta”.
W szkole w Nieporęcie prowadzono przesłuchanie.
Wieczorem ze szkoły wywieziono do lasu nieporęckiego i rozstrzelano: Andrzeja Poppa, Jana Rembelskiego, Mieczysława Kozaka, Bronisława Smolarczyka, Władysława Danielewicza, Szczepana Szyperka oraz Adama i Tadeusza Grocholskich. Miejsce mordu w lesie nieporęckim zostało upamiętnione krzyżem oraz napisem. W maju 1945 r. ciała ekshumowano i pochowano na cmentarzu w Nieporęcie.
Konstantego Radziwiłła wywieziono do Zegrza. 20 sierpnia w koszarach w Zegrzu widział go Henryk Saks, który poprzedniego dnia został aresztowany we wsi Rybaki (dziś ulica w Zegrzu Południowym). Co ciekawe, widział on tam także Czechosłowaka, który wcześniej zdezerterował z grupy Radziwiłła. W pobliżu koszar w Zegrzu „Koraba” widział także Stanisław Sosiński. Według jego relacji książę pasł krowy, co zapewne miało go poniżyć. Miał podobno jedną rękę przywiązaną do ciała, a w drugiej trzymał kij. Sosiński, który rozpoznał Radziwiłła, próbował z nim porozmawiać, ale ten zabronił mu ze względu na pilnującego go Niemca.
Zgodnie ze wspomnieniami Marii Radziwiłłowej, 19 lub 20 sierpnia w Arciechowie pojawiła się Maryna Zagórska, żona pisarza Jerzego Zagórskiego i powiadomiła o aresztowaniu Konstantego. Na wieść o tym księżna zabrała najmłodszego syna Alberta i poszła piechotą do Nieporętu do por. rez. Bronisława Tokaja ps. „Bogdan”, który był dowódcą Konstantego. Tokaj powiedział jej, że Konstantego widziano wiezionego w ciężarówce do Zegrza.
Księżna wspominała, że przez znajomego rzeźnika Brzostka próbowała się dowiedzieć co się dzieje z mężem. Brzostek nawiązał kontakt z Polakami, którzy pracowali u Niemców w Zegrzu. Udało się im porozmawiać z Radziwiłłem przez okno. Konstanty prosił jedynie, aby się za niego modlić.
Maria Radziwiłłowa próbowała zorganizować ucieczkę męża. W próbę ratowania księcia był zaangażowany niemiecki żołnierz francuskiego pochodzenia, nazywany przez księżną „Lotaryńczykiem”. Ostatecznie ucieczka nie doszła do skutku.
Według relacji Tadeusza Witczaka o ratunek dla Konstantego zabiegała też hrabina Maria Grocholska z Poniatowa, poprzez Józefa Dymiszkiewicza z Zegrza.
W związku z szybkim zbliżaniem się Rosjan, 13 września 1944 r. Niemcy wycofali się z Arciechowa, podpalając gajówkę. Maria z dziećmi musiała uciekać. Rzeczy zostały zabrane na wozach konnych podstawionych przez gajowego, a rodzina poszła pieszo. Dzieci prowadziły dwa zabrane rowery i krowy. W drodze dowiedzieli się, że w koszarach zegrzyńskich jest pusto i że nie ma tam już Konstantego. Rodzina udała się w kierunku Nieborowa. Tamtejsza rodzina Radziwiłłów nie była w stanie ich przyjąć, gdyż mieli dom pełen powstańców. Ostatecznie Maria z dziećmi trafiła do Balic, gdzie także był majątek radziwiłłowski.
Jak się później okazało, prawdopodobnie w dniu 14 września 1944 r. por. Radziwiłł został zamordowany na terenie koszar w Zegrzu przez żołnierzy z żandarmerii polowej Wermachtu. Trudno dziś orzec, czemu Radziwiłła nie rozstrzelano jak jego towarzyszy, od razu po ujęciu. Trudno też powiedzieć, dlaczego uczyniono to akurat we wrześniu. Może to zbliżający się Rosjanie i panika wycofujących Niemców się spowodowała egzekucję ? Zdaniem syna Konstantego, Alberta Radziwiłła, rozstrzelanie ojca mogło być spowodowane atmosferą zemsty na arystokracji panującą po niedawnym, lipcowym zamachu na Hitlera w Wilczym Szańcu, dokonanym przez hrabiego płk. Clausa von Stauffenberga. Trudno dziś odpowiedzieć na te pytania.
Po wojnie chłopi poinformowali Marię Radziwiłłową, że jej męża zabito w Zegrzu i tam pochowano, jednak żadnych śladów miejsca pochówku nie udało się wówczas odnaleźć. Księżna Maria została sama z trojgiem dzieci. Wykazywała niezwykły hart ducha w trudnych powojennych warunkach, stawiając dobro i wychowanie dzieci na pierwszym miejscu. W środowisku ziemiańskim zyskała przydomek „Niezłomna”. Dla dzieci była zawsze surowa i wymagająca. Dzięki świetnemu wykształceniu pracowała w ambasadzie amerykańskiej, jednak wskutek nacisków bezpieki musiała zrezygnować. W czasach stalinowskich jej synów nie chciano przyjąć na studia. Oparcie miała zawsze w licznej rodzinie Radziwiłłów.
Gdy księżna Maria już pogodziła się z tym, że nigdy nie pochowa męża, otrzymała telefon z niezwykłą wiadomością. W maju 1969 r. na terenie koszar Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Łączności (WSOWŁ) w Zegrzu, w pobliżu boiska do piłki nożnej, modernizowano strzelnicę sportową. Do pracy skierowano między innymi podchorążego Andrzeja Kosiorka i Janusza Grabarczyka. Kopali oni rów pod przewody mające służyć do sterowania polem tarczowym. Natrafili wówczas na ludzkie kości. Przestrzelina w czaszce i, jak początkowo sądzili, fragmenty munduru, skłoniły ich do przypuszczenia, że odnaleźli szczątki żołnierza. Zgłosili znalezisko najpierw lekarzowi, a potem informacja trafiła do oficera dyżurnego jednostki. Zgodnie z relacją Andrzeja Kosiorka, fragmenty szkieletu zebrano do worka i złożono w wartowni, a potem (zgodnie z relacją kpt. Wojdackiego) trafiły do drewnianej skrzyni, którą zamknięto w magazynie uzbrojenia Szkoły. Wkrótce powiadomiono Polski Czerwony Krzyż. Komisja, która przybyła do jednostki, po kilku dniach zabrała szkielet. Szczątki trafiły do warszawskiego zakładu medycyny sądowej. Żona Konstantego, Maria Radziwiłłowa, rozpoznała męża po uzębieniu (złoty mostek), medalionie z relikwiami św. Jana Bosco, który oboje otrzymali od prymasa kard. Augusta Hlonda oraz po skrawku marynarki z zielonego materiału. Wdowa otrzymała szczątki męża owinięte w szary papier. Była to zaledwie czaszka i kilka kości.
Pogrzeb, w którym uczestniczyła wdowa, rodzina i przyjaciele Konstantego Radziwiłła, odbył się w Serocku. Licznie przybyli na uroczystość mieszkańcy Serocka i okolicznych wsi, w tym dawni jego żołnierze. To spowodowało, że pogrzeb przeistoczył się w olbrzymią manifestację patriotyczną. Na mogile na cmentarzu parafialnym w Serocku wystawiono pomnik z głazu granitowego wyszukanego przez wdowę pod Nieporętem (obecnie mogiłę przebudowano i głaz znajduje się z jej prawej strony).
Książę został pośmiertnie odznaczony: Medalem Wojska (1948), Krzyżem Walecznych (1949), Krzyżem Armii Krajowej (1978), Warszawskim Krzyżem Powstańczym (1982) oraz Medalem „Za Udział w Wojnie Obronnej 1939 r.” (1983).
Księżna Maria Radziwiłłowa do ostatnich lat życia mieszkała w Warszawie na Mokotowie. Ocalałe pamiątki rodzinne przekazała do Archiwum Akt Dawnych w Warszawie, a księgozbiór do Biblioteki Narodowej. Zmarła 7 sierpnia 1999 r. i 14 sierpnia została pochowana obok męża na serockim cmentarzu. Przy grobie w Serocku, w którym spoczywają także inni członkowie rodziny, co roku, 1 listopada spotyka się liczna rodzina Radziwiłłów. Odwiedzają także pałac w Jadwisinie.
W 2013 r. staraniem członków legionowskiego Koła Światowego Związku Żołnierzy AK porucznik Radziwiłł został mianowany przez Ministra Obrony Narodowej na stopień majora. Rok później miejsce odnalezienia szczątków mjr. Radziwiłła znalazło się na trasie Turystycznego Szlaku Patriotycznego Polski Walczącej wiodącego po Legionowie i powiecie legionowskim. Postać bohatera została również wcześniej upamiętniona poprzez nadanie nazw ulicom. W Zegrzu Południowym znajduje się ulica Księcia Konstantego Radziwiłła, w Serocku ulica Radziwiłła, a w Zegrzu – Radziwiłłowska.
Tablica pamiątkowa odsłonięta 14 września 2016 r. na terenie Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu w miejscu odnalezienia szczątków mjr. Konstantego Mikołaja Radziwiłła była zwieńczeniem przedsięwzięć mających na celu uczczenie pamięci bohatera. Odsłonięcie miejsca pamięci poprzedziły badania terenowe w miejscu odnalezienia szczątków w 1969 r. Prowadzono je w dwóch etapach – w styczniu i czerwcu 2016 r. Badania potwierdziły istnienie jamy ziemnej w miejscu wskazanym przez świadka odnalezienia szczątków K. Radziwiłła, Andrzeja Kosiorka.

 

Zachęcamy do lektury książki: M. Pakuła, M. Sochoń, D. Szymanowski, Konstanty Mikołaj Radziwiłł (1902-1944). Walka i Pamięć